Relacje między rodzeństwem bywają konfliktowe i pełne nieporozumień. Wśród braci i sióstr dochodzi do kłótni, ostrej wymiany zdań, a nawet… rękoczynów. W jaki sposób budować pozytywne relacje?
Czy rodzeństwo powinno się kochać bezgranicznie? Zawsze się wspierać, pomagać sobie i trzymać się razem? Dobrze by było. Jednak – jak w każdych relacjach międzyludzkich – wśród braci i sióstr także może pojawić się zawiść, zazdrość czy rozczarowanie.
Krzysiek pójdzie za siostrą w ogień. Ewa mówi, że dzieli z bratem pokój i miłość do gór. Jednak na swoje relacje pracowali latami. Było coraz mniej kłótni i rywalizacji. A coraz więcej wsparcia, pomocy i zrozumienia. Relacja między braćmi, siostrami lub mieszanym rodzeństwem jest jedyna w swoim rodzaju: pełna emocji i sprzecznych uczuć, często oscyluje między największym przywiązaniem a ogromną niechęcią, zawsze jednak jest niesamowicie silna i… konieczna do zniesienia.
SPIS TREŚCI
Moja przestrzeń
Najlepszy jest własny. Urządzony według własnego pomysłu i gustu. I taki, w którym obowiązują tylko moje prawa. Jednak, co zrobić, gdy pokój trzeba dzielić z rodzeństwem?
– Dzielę pokój z młodszą siostrą i wiecznie się kłócimy – skarży się Matylda. – Ona rozkłada swoje zabawki dosłownie wszędzie. A gdy przychodzi do mnie koleżanka, nie chce nawet na chwilę wyjść do drugiego pokoju.
– Mam pokój z bratem i coraz częściej nam to przeszkadza – opowiada Patryk. – Kiedyś lubiliśmy wieczorami gadać przed zaśnięciem albo graliśmy na kompie. Teraz każdy z nas ma swoje sprawy. Spoko się dogadujemy, nie ma większych konfliktów, ale lepiej byłoby nam osobno.
Podobno nie ma takiej przestrzeni, której nie można by chociaż trochę zmienić. Rozepchnąć ścian się nie da, wyeksmitowanie siostry czy brata jest niemożliwe, a na warunki lokalowe rodziny nie mamy wpływu. Jednak można tak pokombinować, by wszystkim żyło się lepiej. Dzięki odpowiednio dobranym meblom, np. łóżkom na antresolach, małym ściankom działowym lub choćby wyraźnemu podziałowi kolorystycznemu można wydzielić strefy „moja – twoja”. Inspiracji warto poszukać w czasopismach poświęconych aranżacji wnętrz. Czasem drobne zmiany powodują wielki efekt.
Smak rywalizacji
Kto ma rodzeństwo, ten doskonale zna smak rywalizacji. Zaczyna się od: „Mamo, bo Maciek dostał większy kawałek ciasta!” a kończy na: „Bo wy kochacie tylko Maćka, a mnie nie!”.
Rywalizacja między rodzeństwem jest nieunikniona. Jednak może mieć pozytywny charakter, ponieważ rozwija inteligencję emocjonalną i uczy, w jaki sposób rozwiązywać spory. Rodzeństwo zawsze ze sobą rywalizuje: o słodycze, zabawki, ale przede wszystkim o uwagę rodziców. Takie współzawodnictwo może wywoływać liczne konflikty i psuć atmosferę w domu. Porównywanie ocen, wyglądu czy zachowania – to normalna rzecz. Któreś z dzieci zawsze jest grzeczniejsze, zdolniejsze, bardziej utalentowane. Mimo wszystko warto się wspierać i być solidarnym. Nie dopuszczajmy do wojny domowej i pamiętajmy, że – choć brzmi to jak slogan – brat to brat, nawet jeśli jest wkurzający.
Szczególnie konfliktowe bywają relacje między bratem i siostrą. Dominują w nich zwykle dwuznaczne uczucia, z jednej strony – gniew i złość, a z drugiej – opieka i wsparcie. Najbardziej harmonijne relacje panują zazwyczaj w układzie starszy brat – młodsza siostra, ponieważ chłopiec może wykazać się męskością i bronić siostrę, a dziewczyna chętnie korzysta z dobroci brata, odpłacając mu lojalnością i przywiązaniem.
Brat – wróg czy przyjaciel?
Mam młodszego brata Wojtka. Dziś to fajny chłopak i mogę na nim polegać. Cenię go i cieszę się, że jest. Ale kilkanaście lat temu złościłam się, bo musiałam zostawać z nim w domu, kiedy rodzice pracowali. Koleżanki na rower, koledzy na boisko, a ja wiecznie z nim. To mnie się obrywało za wszystko, jemu uchodziło płazem. To jego rodzice faworyzowali, a nie mnie. I jeszcze te porównania… Wszystko się zmieniło, gdy zaczęliśmy dorastać. Pojawiły się problemy, które łatwiej było rozwiązać wspólnie. Wojtek docenił moje humanistyczne zdolności, które bardzo się przydawały podczas pisania wypracowań. Mnie cały czas zdumiewa jego informatyczna wiedza. Od pewnego czasu po prostu trzymamy sztamę.
Jesteś dla mnie jak… siostra
Kiedy się rodziła, jeździłem rowerem po podwórku. Pamiętam, kiedy zostałem oderwany od zabawy, bo do domu wrócili rodzice z jakimś zawiniętym w kocyk tobołkiem. W moim życiu pojawiła się młodsza siostra i… wszystko się zmieniło. Nagle zacząłem mieć więcej obowiązków, a rodzice ciągle czegoś ode mnie oczekiwali. Na początku odczuwałem dumę, mogąc uczestniczyć w kąpaniu i usypianiu Mirki. Z czasem jednak te wciąż powtarzające się czynności zaczęły być nużące. Siostra stawała się dla mnie coraz większym obciążeniem. Tak było dopóki nie poszła do przedszkola. Gdy kiedyś poskarżyła się na Patryka, który jej dokuczał – poczułem, co to znaczy być starszym bratem. Dziś to do niej dzwonię, gdy mam problem, albo coś mi się uda.
Na całe życie
Dzięki rodzeństwu uczymy się, jak bronić własnych interesów i walczyć o swoje, kiedy iść na kompromis, jak negocjować i rozwiązywać trudne sytuacje. Posiadanie rodzeństwa to także możliwość wspólnej zabawy, dzielenia tajemnic i radości, wsparcia i uczenia się od siebie nawzajem.
Czy jest możliwa przyjaźń między rodzeństwem? Czy można przezwyciężyć wzajemną zazdrość i kompleksy? Wierzę, że tak. Jednak, aby odkryć, jak fantastycznie jest mieć rodzeństwo, trzeba wiele razem przejść. Nie ma nic gorszego niż wróg pod wspólnym dachem. Warto rozmawiać i próbować zrozumieć wzajemne racje, spojrzeć na drugą osobę z innej perspektywy. Nie oceniać, nie krytykować, ale akceptować zalety i wady, docenić osiągnięcia, cieszyć się z sukcesów. Fantastycznie jest mieć kogoś bliskiego, komu nie trzeba nic tłumaczyć, bo zna cię od podszewki – w końcu wychowywaliście się razem. Trudne jest zapomnienie uraz. Ale warto, bo można zyskać przyjaciela na całe życie.
Przeczytaj także:
Jedyny w swoim rodzaju. Jak wygląda życie jako jedynak?
Literatura:
Thomas Brazelton, Joshua Sparrow, Rywalizacja rodzeństwa, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk, 2014.
Adele Faber, Rodzeństwo bez rywalizacji, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań, 2000.












